O Januszu Gajosie, jak zwykle bywa w przypadku największych z największych, można na tysiące sposobów. Można iść oczywistym tropem, wspomnieć najbardziej popularne role, ale zaznaczyć od razu, że to artysta, któremu z przesadną wygodą niewygodnie. Bo przecież wjeżdżał na wypełnione do ostatniego miejsca stadiony wraz z czołgową załogą z "Czterech pancernych i psa", Janek Kos dał mu popularność właściwie niemożliwą do zmierzenia, ale zamiast się w niej umościć, zrobił wszystko, by z utrwalonym wizerunkiem zerwać i sprawić, by Kos pojawiał się wyłącznie w anegdotach z przeszłości. W jego miejsce przyszły role w filmach Andrzeja Wajdy, Wojciecha Marczewskiego, Krzysztofa Kieślowskiego, Filipa Bajona, Kazimierza Kutza, Janusza Morgensterna i wielu, wielu innych. Role wspaniałe, w których żonglował swym wizerunkiem, udowadniając, że dla niego i niebo to nie jest żaden limit.