Dawna kuchnia chodzieska była prosta, sycąca i niezwykle oszczędna. Wynikało to z tradycji wielkopolskiej gospodarności – nic się nie marnowało. Gospodynie potrafiły wyczarować pyszne dania z tego, co rosło w ogródku lub zostało po niedzielnym obiedzie. Dziś, w dobie fast foodów, warto przypomnieć sobie te zapomniane przepisy, które smakują tak, jak kiedyś – domem.
To danie, które kiedyś gościło na każdym chodzieskim stole. Szare kluski przygotowywano z surowych, startych ziemniaków i mąki, gotowano je w osolonej wodzie, a następnie łączono z podsmażoną kiszoną kapustą i skwarkami. Tani, ale sycący obiad, który dawał energię na cały dzień pracy w polu. Dziś to przysmak, który zyskuje drugie życie w lokalnych restauracjach – często w nowoczesnej odsłonie, z cebulką i boczkiem.
W upalne dni w wielu wsiach pod Chodzieżą królowała zupa z maślanki – chłodna, lekko kwaśna, z dodatkiem koperku i ziemniaków. To przepis przekazywany z pokolenia na pokolenie. Prosty, ale genialny – nie tylko gasił pragnienie, lecz także wspomagał trawienie i był źródłem wapnia. Dziś, gdy powracamy do tradycyjnych i zdrowych smaków, taka zupa mogłaby z powodzeniem wrócić do menu domowych kuchni.
Nie ma bardziej swojskiego zapachu niż ten, który unosi się z kuchni, gdy smażą się placki ziemniaczane. W Chodzieży często jadano je nie z cukrem, ale z duszoną cebulką lub kwaśną śmietaną. W niektórych domach dodawano też startą marchewkę albo jabłko, by poprawić smak i konsystencję ciasta. Każda gospodyni miała swój „sekretny sposób” – a najlepsze placki zawsze smażyło się na starym tłuszczu ze skwarkami.
Nieodłącznym elementem dawnych domów był zapach domowego chleba. W Chodzieży i okolicach wypiekano go na zakwasie, z dodatkiem miodu lub ziemniaków. Chleb nie był tylko jedzeniem – był symbolem dostatku i szacunku dla pracy rąk ludzkich. Gospodynie pilnowały, by „zaczyn nigdy nie zginął”, bo od niego zależał smak kolejnych bochenków.
Dziś coraz więcej osób w Chodzieży sięga po tradycyjne przepisy – nie z nostalgii, lecz z potrzeby zdrowego życia. Potrawy naszych babć nie miały konserwantów, były pełne błonnika, witamin i naturalnych składników. Co więcej, gotowanie ich to nie tylko sposób na smaczny obiad, ale i na pielęgnowanie lokalnej tożsamości.
Wystarczy zapytać starszych mieszkańców – oni pamiętają te smaki i chętnie dzielą się przepisami. Może warto spisać je, zanim odejdą w zapomnienie?
Kuchnia chodzieska to nie tylko „szare kluski” czy „pyrki z gzikiem”. To opowieść o ludziach, o czasie, gdy wszystko miało swój rytm i smak. Warto wracać do tych przepisów – bo w prostocie dawnych potraw kryje się magia, której nie da się kupić w sklepie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz